Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/258

Ta strona została uwierzytelniona.
240

«Czego płaczesz Dończe stary?»
Porucznik go pyta —
«Wziąłeś może nie do pary?
Lecz już teraz kwita.

Nie masz broni, a my nożem
Bezbronnych nie rżniemy,
Dybów tobie nie założem.
No, idź djable niemy!»

«Błahorodia! — Doniec rzecze —
Mam plecy kozacze,
Choć nahajka plecy zsiecze,
Doniec nie zapłacze.

Był w Paryżu, był w Sybirze,
A z nad Donu rodem,
Za Bałkany niosły chyże
Źrebcy Dońców przodem.

Wszędzie bywał, wszędzie bili —
Niech czort porwie Cara!
Ale to dla Dońca kara,
Że go dziś złowili!