Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/264

Ta strona została uwierzytelniona.
246
POLAK Z NAD DNIEPRU.

Snujcie srebrne szarfy po granitu skałach,
Snujcie Dniepru wiry po dnieprzańskich wałach,
Snujcie pomruk luby i pogwar tłumliwy —
Przy nich chętnie duma Rusin nieszczęśliwy.

Ileż wody, ile — Dnieprze czarny, smutny,
Nie zlałeś do morza od ostatniej chwały?
Gdy wolne me działa raz ostatni grzmiały;
I ileż łez naszych nie zlał wróg okrutny?

Z tamtej strony Dniepru czerpa dziewczę wodę,
A z tej, rzeźki rumak z jego źródła pije —
Tam jest Lud, co kocha wolność i swobodę,
A tu Lud, co ledwo oddycha — i żyje.

Któż jest ten kaleka bez ręki i nogi,
Pobladły jak chusta, łachmanem odziany?
Z bojaźnią i wiarą zdąża w moje progi —
O znam! — znam ja ciebie — wędrowcze kochany.

Pójdź — pośpiesz wędrowcze, nadwiślański bracie,
Wszystko jest dla ciebie Ojczyzną w mej chacie.