Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/266

Ta strona została uwierzytelniona.
248

Witaj więc wędrowcze! cierpieć będziem razem,
Razem utyskiwać, czekać i spodziewać! —
Wspólnie dumać, cieszyć nadziei obrazem,
I cicho tu u wód Dniepru — przyszłość śpiewać.

Józef Meyzner.





POLAK Z NAD NIEMNA.

Świeci się widokrąg krwawą zorzą zlany;
Rzekłbyś, że na północ niebo się zapala.
Gore niebo, gore, gore gród Oszmiany,
I na jej popiołach Moskal w krwi się wala.

Dwanaście rumaków w mej stajni liczyłem —
I dwanaście szablic — tyleż pik ukryłem;
I w dwunastu synach nadziei dwanaście,
Biło pomstą w duszy za wrogów napaście.

Jedynastu synów, synów prawych, dzielnych,
Okryło się chwalą bojów nieśmiertelnych:
Jedni legli, drugich los za kraj wyrzucił;
Jeden tylko, jeden! pod mą strzechę wrócił.