Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.
16
CHORAŁ.

Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej,
Do Ciebie Panie bije ten głos,
Skarga to straszna, jęk to ostatni,
Od takich modłów bieleje włos.
My już bez skargi nie znamy śpiewu,
Wieniec cierniowy wrósł w naszą skroń,
Wiecznie jak pomnik Twojego gniewu,
Sterczy ku Tobie błagalna dłoń!

Ileż to razy Tyś nas nie smagał!
A my nie zmyci ze świeżych ran,
Znowu wołamy: »On się przebłagał,
«Bo On Dusz Ojciec, bo On nasz Pan!»
I znów powstajem w ufności szczersi,
A za Twą wolą zgniata nas wróg —
I śmiech nam rzuca jak głaz na piersi:
«A gdzież ten Ojciec, a gdzież ten Bóg?»

I patrzym w niebo, czy z jego szczytu
Sto słońc nie spadnie wrogom na znak —
Cicho i cicho — pośród błękitu,
Jak dawniej buja swobodny ptak.