Ta strona została uwierzytelniona.
114
Gdy woła ojczyzna, a polska królowa
W niebiosach dla dzielnych nagrody nam chowa.
On został, i czemuż? on może się kocha
I chciałby pozyskać to serce tak miłe,
I chciałby się żenić? Lecz któraż tak płocha,
Że pierwej nie skryje to serce w mogile,
Niż odda je temu, co go los ten czeka,
Że w oczy bez wstydu nie spojrzy człowieka.
On pójdzie! bo polska krew czysta w nim płynie?
A Polak od wieków ma umysł tak twardy,
Że wszystko porzuci, a nawet i zginie,
Nim da sie pochańbić uśmiechem pogardy!
I prędzej przeniesie męczarnie i blizny,
Nim stanie się synem wyrodnym ojczyzny.
Edmund Slaski.