Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/344

Ta strona została uwierzytelniona.
324

Gdy już trudno się zguby uchronić,
Ja do Niemca idę — ty Moskala —
Lepszy Niemiec niż Polak — przeszłości,
Lepsza Moskwa niż Polska — w nicości! — »

Więc umarła mówicie, umarła
Matka Chrobrych, Zygmuntów, Zamojskich?
Gdy o swojskie się serca oparła,
Snać znalazła swój grób w sercach swojskich
Ona, w błękit nosząca je chluby,
Dziś znalazła w nich czeluść swej zguby!

Dopełniliśmy miary klęsk i sromu,
Kielich nędzy wypiliśmy do dna!
Bo co uszło obcego pogromu,
To niewiara i trwoga niegodna
W nas zabija — hańby naszej pełnia! —
Rozbiór Polski w nas samych się spełnia.

A to w chwili, gdy w słońcu prawd wiecznych
Świadomości nam owoc dojrzewa,
W pieśniach ludu naszego serdecznych
Gdy się polski ideał rozbrzmiewa,
Gdy piastowska ta rzecz-pospolita
Już-już prawie za serce lud chwyta —