Aleksander jest służbistą;
Gdy dwa półmiski zje z apetytem,
Już jest czerwonym — gdy łyknie przytem,
Staje się aż komunistą!
I to co Prudhon bajał przed gminem,
Mieniąc plagą Stworzyciela,
Własność kradzieżą — car stwierdza czynem,
Czułej wdzięczności zdobiąc wawrzynem
Rzezimieszka Wieszatela!
Jednak on szczerze Polaków kocha;
To przybrane jego dzieci!
A Moskwa nasza wierna macocha —
Chociaż się na nią żali młódź płocha,
I ogadują poeci.
Naczelnik wiary w carskim obrzędzie,
Myśli o naszem zbawieniu;
Panslawizm głosi zawsze i wszędzie —
A karać musi tych, co w obłędzie
Widzą przyszłość w zaburzeniu.
Gdy nawet karze tych wichrzycieli,
Długich im cierpień oszczędza;
Rodziców z dziećmi on nie rozdzieli:
Nigdy jednego, lecz z cytadeli
Krocie na Sybir zapędza!