Kto zginie, mniejsza już o to!
On sam by zginął — — Posłuchaj przecie
Co też Moskwa mu powiada:
Polska ją krzywdzi, znieważa, gniecie,
Więc ja w Rutkowskiej grzebią gazecie,
A trup wciąż straszy sąsiada!
Słowo bez czynu nie ma zalety;
Car pozwala swej czeladzi
Starce i dzieci brać na bagnety:
Tak rozum stanu każę — niestety,
Tak cień Katarzyny radzi!
Car miłosierny idzie za zdaniem
Swej wielkomyślnej prababki;
Lud kłócić, wszak to rządców zadaniem,
Usprawiedliwiać mordy powstaniem,
Myśl godna moskiewskiej Szwabki!
Tak zawsze w dobrej wierze despota,
Lud na Litwie, Ukrainie,
Podniecał żartem, jak psa i kota —
Nie zrozumiała tego hołota,
Myśl spełzła na drobnym czynie!
Jednak miejscami gawiedź podszczuta
Podniosła noże na panów,
Na Padlewskiego, Kruka, Narbutta,
Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/94
Ta strona została uwierzytelniona.
74
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/7e/Lutnia._Piosennik_polski._Zbi%C3%B3r_trzeci.djvu/page94-1024px-Lutnia._Piosennik_polski._Zbi%C3%B3r_trzeci.djvu.jpg)