Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/96

Ta strona została uwierzytelniona.
76

Ta szczodrobliwość dla obcych ludzi,
Niepodobna do zbadania,
Gdy tu powszechny wstręt w sercach budzi,
Tam, za górami, prostaczków łudzi,
I zachęca do powstania.
W ten sposób nawet Stambuł owładnie,
Już Carogrodem nazwany;
Z królikiem greckim zakończy snadnie,
A Zachód przed nim pokotem padnie,
Uzna go panem nad pany!

Tak niknie z dymem zawziętość nasza,
Przed wschodnio-północnym tronem;
Wyrok nasz cara wszak nie zastrasza —
A Thiers z trybuny dziś go ogłasza
Słowiańszczyzny Salomonem!
Salomon sądzi ludy żelazem:
Więc Polskę rozciął na dwoje,
Jak tamten dziecko, śmierci rozkazem,
Gdy się dwie matki stawiły razem,
Chcąc każda mieć je za swoje!

Salomon lubi równość pod batem:
Uwalnia więc i niedźwiedzi —
Za lat pięć bartnik, z Moskalem bratem,
Obywatelem, później magnatem,