Strona:Lwów - Kamieniec Podolski. Notatki z podróży cyklisty.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.

jest poniekąd regulatorem cen w tem małem gnieździe. Z pociechą spostrzegłem u niego, liczącego około 30 lat, ale już piśmiennego chłopa, który przybył z sąsiedniej wsi, aby u p. Iwasiuka posiąść wszystkie tajemnice sztuki handlowej i towaroznawstwa, a potem na własnym gruncie otworzyć podobny kramik: „szczoby nas żydy ne zjiły“, powiada. ― Daj im Boże szczęście!
Dojeżdżających, a raczej pnących się pod górę i upadających ze znużenia na kilka kilometrów przed Horodenką spotkała miła niespodzianka. Oto pan Cz. dowiedziawszy się, że tamtędy przejeżdżać będziemy, wyjechał na przeciw i zgotował nam niezmiernie gościnne przyjęcie w domu swoich krewnych państwa Z. gdzieśmy zanocowali i zasłużonego użyli spoczynku, jakkolwiek bowiem w dniu tym zrobiliśmy zaledwo 46 klm. to jednak one po złej drodze i pod górę dały nam się mocno we znaki. Pan Cz. jeszcze z innego względu wart wspomnienia, oto nie tylko, że może zupełnie nie używać rączek przy jeździe na bicyklu, czem się jednak nie popisuje, jak niektórzy nasi przyjaciele m. w. na placu po wystawym, ale, co już wprost nie do wiary, jadąc na bicylu strzela ze strzelby i prawie zawsze trafia. Nie mogłem się powstrzymać, żeby mu nie powiedzieć: że gdyby nie był właścicielem znacznego majątku ziemskiego,