łupy i płoty. W ten sposób go suszą, a w zimie używają na opał. Paskudny widok!
O godzinie pierwszej z południa, od strony Bukowiny a przez „Ortschaft“ Zwiniaczka wjeżdżaliśmy do Zaleszczyk. (Na Bukowinie napisy tylko w języku niemieckim). Trzeba przyznać, że zarówno z tej strony, jak też i z przeciwnej od Dobrowlan, którędy w parę dni potem wjeżdżałem ― Zaleszczyki, czyli jak tutaj lud nazywa: Zaleszczaki przedstawiają się cudownie. Jest to jak wjazd do raju, do jakiejś ziemi obiecanej. Tuż przed samem miastem przejeżdżamy przez most zwykły, drewniany, mając po lewej wspaniały most kolejowy, podobno cudo budowy. Żałuję, że niezanotowałem sobie jego długości i wysokości ― ze wszystkich jednak jakie widziałem, oprócz w Tczewie nad Wisłą wydał mi się najokazalszym. Sprawiedliwość wyznać każe, że Zaleszczyki lepiej przedstawiają się zdaleka, jak z bliska. Zdaje się, że nietylko one jedne, i że los ten dzielą nie tylko z wielu miastami, lecz też i wieloma bardzo ładnemi... osobistościami zdaleka. Widoki i z środka Zaleszczyk niezawodnie ładne, zarówno na skaliste i lesiste z jednej strony, jak równe z drugiej brzegi Dniestru, ale jakiś dziwny brak powietrza, gorąco, zaduch i straszliwe kurze odznaczają niekorzystnie to miasto zewsząd górami zamknięte i pozbawione przewiewu. Natomiast
Strona:Lwów - Kamieniec Podolski. Notatki z podróży cyklisty.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.