Strona:Lwów - Kamieniec Podolski. Notatki z podróży cyklisty.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

jeżdża w małej łódce i prosi o witkę, z którejby sobie mógł zrobić biczysko. A tu pali i pali. Nerwy mam uspokojone, ale ginę z gorąca.
Żeby też jaki mały kącik, gdzie by się ukryć można ― nic i nic ― tylko chłop siedzący u steru pyka mojego papierosa i z politowaniem spogląda na nas i że nam tak gorąco. Znów kąpiel i znów na patelnię i tak aż do godziny trzeciej, o której dostaliśmy się do Kaczorówki, skąd polną drogą kilka kilometrów do wybornego gościńca.
Ostatecznie... dziewięć godzin na tratwie spaliło nas, niemal popiel o, ale dało mi coś, co zapisałem jako zarobek w mojem zdrowiu i uspokojenie w moich nerwach ― dało mi rozmaitość, nowość, której nie znałem, wytchnienie, którego szukam, zapomnienie o codziennej mizeryi życia, która jest najstraszniejszą chorobą ― oderwanie się od codziennych zawodowych zajęć, z których żyję i od cyfr, któremi się brzydzę.
Wysiedliśmy dobrze po trzeciej, a parę minut potem drapaliśmy się siedm kilometrów pod górę, aż nareszcie dobiliśmy się w okolice Mielnicy, gdzie zdaleka widnieje obelisk postawiony ku uczczeniu 25-letnich rządów. w powiecie borszczowskim Mieczyława hr Borkowskiego. Do zasług jego na różnych polach obywatelskich, kolarze też chętnie dorzucą swój listek, dróg bowiem tak utrzymy-