że droga równa i gładka. Przed Żwańcem stroma góra, pod którą idąc piechotą ― mieliśmy po za sobą widok na majestatyczny już tutaj Dniestr i na lewo malowniczo na górze położony Chocim. Od granicy austryackiej do Kamieńca jest 25 kl i bylibyśmy stanęli tam nierównie prędzej, gdyby nie to, że na 5 kl. przed miastem zaczyna się góra wykładana nieforemnemi kamieniami, po których ani najlepszy cyklista nie pojedzie, ani najtęższa maszyna nie wytrzyma. Już to całe miasto ma bruk tak haniebny o jakim, kto go nie widział, pojęcia mieć nie może. Ale co nas to obchodziło, gdyśmy się zbliżali do upragnionego celu. Z nieba leciała ogień i siarka, gorąco było okropne, upadaliśmy prawie ze zmęczenia, lecz mimo to coraz szybciej ciągnęliśmy nasze maszyny do góry.
Czem bliżej Kamieńca, tem bardziej ciekawy i zajmujący widok, który dochodzi do maksimum, gdy się wjeżdża już w właściwe miasto, mając po prawej olbrzymie, stare fortyfikacye, a przed sobą most rozpięty niesłychanie wysoko, podnim malutkie domki, a po zanim znów coraz wyżej się pnący Kamieniec Podolski.
Miasto ze wszech miar ciekawe, oryginalne, położone tak, jak żadno może na świecie, bo na stromej, jakby ręką ludzką wzniesionej skale, otoczone u podnóża wodami Smotrycza, i oddzielone znów, takimże sa-
Strona:Lwów - Kamieniec Podolski. Notatki z podróży cyklisty.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.