Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/125

Ta strona została przepisana.

Mówił nam pan margrabia, że trzeba mieć osobne szczęście, żeby się tu dostać, Ale też pan margrabia rad jest teraz z was, bardzo rad. Kazał mi dać wam wina. Wypijcie panie, proszę.
Podawał flaszkę Daubrecq’owi, ale wpierw sam z niej dobrze pociągnął.
Pan poseł nie odmówił wina; w jego położeniu nie było to do odrzucenia, dodać mu mogło sił.
— A teraz, smyki, precz stąd! — krzyknął Sebastiani do synów — możecie legnąć na siennikach, tam, za drzwiami, a my tu sobie zostaniemy z panem posłem.
Synowie wypełnili rozkaz ojca.
— Pan margrabia jest bardzo rad — mówił dalej stary — ale nie śmiał się z waszej kryjówki. Korek, ktoby pomyślał, taki szklanny korek, wszyscy się za nim uganiają, a dostać go nie mogą. Zwiedliście nas z początku, pana margrabiego i mnie tem imieniem Mary, myśleliśmy, że to kobieta, że się tak nazywa; ale gdzieby zaś, ktoby tam babie powierzał takie dokumenta, wyście na to zbyt mądrzy. Mary, prawda, że Mary, ale to wcale co innego. Ha, ha!
O ile obecność starego leśnika nie była na rękę Arsenowi, o tyle gadulstwo jego mogło mu oddać niezrównaną przysługę.
Jeszcze chwila, a stary wygada się wszystko, a wtedy nie pozostanie nic, jak wrócić jak najprędzej dla odszukania kryształowego korka.
Na nieszczęście stary coraz bardziej zamroczony, mówił coraz ciszej i niewyraźnie}, wkońcu wyciągnął na środek izby siennik, ułożył się na nim wygodnie i wkrótce rozległo się już tylko silne jak grzmot chrapanie.
Arsen wiedział tyle co i pierwej.
Zagadkowe słowo Mary, z którem związany był korek kryształowy. Trzeba się więc było trzymać dawnego planu. Wyzwolić trzeba było Daubrecq’a, a mając go w swej mocy, uczynić z niego swego wspólnika.