Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/128

Ta strona została przepisana.

także. Z Albufex’em rozprawię się jak należy. Za to jedno jestem ci wdzięczny. — Bywaj zdrów Arsenie, zobaczymy się na tamtym świecie, a zamów tam dla mnie mieszkanie, lokal wygodny, godny takiego jak ja rozbójnika. Ha! trudno... Wszyscy są przeciw mnie... A! jeszcze jedno... Musisz mieć rewolwer... Zabiorę go z sobą, abym miał czem uspokoić zdziwienie twoich przyjaciół w łodzi.
Mówiąc to, rewidował kieszenie Arsena i wydobył z nich istotnie rewolwer. Potem zwolna, spokojnie, spuszczać się zaczął po drewnianej drabinie.
Lupin podniósł jeszcze rękę, próbując uchwycić go za kołnierz.
Zrozumiał dopiero, co się stało i jak lekkomyślnie zrobił, zawierzając choć przez chwilę temu człowiekowi i działając z nim wspólnie.
Czuł się coraz słabszym, śmiertelny chłód ogarniał zwolna jego członki. Chciał krzyczeć, ostrzec swoich przyjaciół, ale zabrakło mu sił. Szumiało mu coś w głowie, zapadał w coraz większą niemoc.
Zbudziły go na chwilę strzały z dołu... jeden, drugi, trzeci.
Potem noc... nicość... zapadanie się w jakąś otchłań...
Nie czuł już nic, nie widział, nie słyszał...
Czy to już śmierć?...


ROZDZIAŁ IX.
W CIEMNOŚCIACH.

Arsen odzyskał przytomność i otworzył oczy, nie znaczyło to wszakże, by zdawał sobie sprawę z ostatnich wypadków. Powiódł wzrokiem dokoła i usiłował sobie przypomnieć gdzie się znajduje. Miejsce to było mu nieznane. Obicia na ścianach w jasne bukiety — wprost naprzeciw niego drzwi przysłonięte ja-