je. Cóż dziwnego, że hrabianka de Mergy nie ufa mu teraz. Na cóż się zdały bohaterskie jego wysiłki?
— Posłucha; mnie, hrabianko — rzekł po namyśle. — Proszę panią jeszcze o dwa lub trzy dni cierpliwości, najdalej pojutrze będę już mógł wstać o własnych siłach. Pojadę natychmiast do Paryża.
— A cóż ja mam robić przez ten czas? — spytała Klarysa.
— Dziękuję pani stokrotnie za troskliwość i dobroć, jaką mi pani okazała, ale jedź pani teraz do Paryża i zamiast do swego mieszkania, zajedź pani do hotelu Franklina przy ulicy Trokadero. Stamtąd będziesz pani mogła śledzić każdy krok Daubrecq’a. Groniard i Le Balu będą na twoje usługi. Gdybyście co dostrzegli, dacie mi znać depeszą.
Tegoż dnia, w czasie zwykłej wizyty swego lekarza, Arsen zapytał go, czy mógłby wstać zaraz nazajutrz.
— O nie, powinieneś pan zostać w łóżku przy najmniej do końca tygodnia.
— A jeżeli wstanę wcześniej, cóż mi się stanie?
— Gorączka powróci.
— Czy tak? Dziękuję ci doktorze.
Ale w myśli postanowił wstać zaraz nazajutrz 1 udać się bez zwłoki do Paryża. Następnego dnia, nie radząc się nikogo, wykonał swój zamiar.
Pierwszy dziennik, który kupił po drodze, przyniósł mu ważną wiadomość. Margrabia Albufex aresztowanym został pod zarzutem defraudacji w sprawie kanału. A zatem Daubrecq już się mścił, a co ważniejsza, miał w ręku swem listę. A tylko nauczony poprzedniem doświadczeniem, nie pokazywał się publicznie i rzucał z ukrycia pociski swej zemsty.
Na dworcu Le Balu, uprzedzony przez Arsena depeszą, oczekiwał na niego.
Arsen zapytał go zaraz o panią de Mergy.
— Nie widzieliśmy jej od wczoraj — objaśnił Le
Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/136
Ta strona została przepisana.