Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/152

Ta strona została przepisana.

biance de Mergy, mówiąc, że pojechała do Monte Carlo.
Następnie telefonuję do hotelu Franklina, w imieniu tychże panów, polecając, aby wszystkie depesze od panny de Mergy odsyłane były pod pewnym, wiadomym mi adresem.
Czwartek. Odnajduję w Monte Carlo trzech panów, którzy szukają napróżno panny de Mergy we wszystkich miejscowych hotelach.
Piątek. Pan Daubrecq daje mi znać depeszą, że należy wyekspedjować tych panów do Włoch.
Sobota. Oczekuję na tych panów na dworcu w San Remo.
Tam uproszony przezemnie portjer oddaje im depeszę od hrabianki de Mergy, datowaną z Genui. Jeden z tych panów, Arsen Lupin, okazuje niepokój. Dzięki moim staraniom, doręczają mu drugą depeszę, potwierdzającą wiadomość zawartą w pierwszej. Ci panowie wsiadają do pociągu jadącego do Genui. Co do mnie, jadę w odwrotnym kierunku i powracam do Nicei, aby zdać sprawę panu Daubrecq’owi z powodzenia mej misji. A teraz?
— Teraz pozostaje ci jeszcze zanotować to, czego m asz dokonać dzisiaj.
Niedziela wieczór. Pan Daubrecq poleca mi udać się do biura kolejowego dla zamówienia dwóch łóżek w wagonie sypialnym na pociąg, który odchodzi do Paryża w nocy o godzinie drugiej, minut 48. Oddaję kupione bilety panu Daubrecq’owi, sam zaś jadę na granicę włoską, na stację Ventimille i oczekuję na możliwy powrót moich trzech panów. Tam, gdy się ukazują, donoszę telefonicznie policji, że trzej podróżni są członkami bandy włamywaczy, operującej pod rozkazami Arsena Lupina i że jeden z podróżnych jest właśnie samym hersztem.
— Dosyć, zrozumiałeś, mam nadzieję. Idź, a za pół godziny oczekuję cię z biletami.
Mówiąc to, Daubrecq wyprowadził agenta, wy-