stawała pomiędzy nim, Arsenem Lupin a licznymi jego zwolennikami. Nie on wprawdzie popełnił morderstwo, ale mimo to ohyda spełnionego czynu spadała na niego. Poznał to odrazu ze sposobu, w jaki pisały gazety o wczorajszym rabunku. Drugim niepokojącym faktem, było wtargnięcie nieznanej jakiejś tajemniczej osobistości do jego najskrytszego schronienia, jakiem było małe mieszkanko przy ulicy św. Filipa. Tylko Gilbert mógł zdradzić komuś jego adres. Nie sądził, aby go zdradził przed policją, chłopak był na to za uczciwy. Ale miał widocznie kogoś, z kim zniósł się już po uwięzieniu, kogoś bliskiego, zaufanego i który równie jak on, przykładał ogromną wagę do posiadania kryształowego korka.
Opuścił też Lupin bez namysłu mieszkanie swe przy ulicy św. Filipa, przyrzekając sobie uroczyście, że tam już nigdy nie wróci — i przeniósł się do innej dzielnicy, gdzie miał własny ładny hotelik, zarządzany pod cudzem nazwiskiem. Tu mógł się czuć zupełnie bezpiecznym i zastanowić się lepiej nad położeniem.
— Trzeba przedewszystkiem znaleźć punkt wyjścia — rzekł do siebie. — Skoro ten będzie trafnie obrany — dalsze wnioskowanie pójdzie już samo przez się. A więc, kto był pierwszym właścicielem kryształowego korka? Poseł Daubrecą, człowiek bogaty, wpływowy, lecz powszechnie znienawidzony. On przedewszystkiem znać musi przyczyny, które nadają taką wartość kryształowemu talizmanowi. Rzecz oczywista, że korek sam przez się nic nie znaczy. Ale musi to być symbol, godło, klucz, służący do rozwiązania jakiejś zagadki.
Tegoż jeszcze dnia Arsen Lupin przybrał na siebie postać starego emeryta. Ustroiwszy twarz w siwe faworyty i zmieniwszy ją ze zwykłem swem mistrzowstwem, wziął do ręki grubą laskę z ciężką złoconą gałką, okręcił szyję jedwabnym szalikiem i rozpoczął systematyczną przechadzkę, która przyprowadziła go dwa razy w ciągu dnia w okolice willi, zajmowanej
Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/16
Ta strona została przepisana.