Wyszedł pośpiesznie z tajnego gabinetu i udał się do swego biura. Po drodze zatrzymał pierwszego spotkanego brygadjera.
— Czy widziałeś pan — spytał go — wychodzącego stąd człowieka, średniego wzrostu, któremu towarzyszyła zrozpaczona kobieta?
— Tak jest, panie dyrektorze.
— A czy poznałbyś go pan?
— Niezawodnie. Przyjrzałem mu się dobrze, jakoteż młodej damie, która zdawała się czuć bardzo nieszczęśliwą.
— Mniejsza o damę, ale jego musisz pan odnaleźć. Weź pan z sobą sześciu inspektorów policyjnych i udaj się na plac Clichy, gdzie ów Nikol podał swój adres. Gdybyś go tam nie znalazł, szukać musisz w mieszkaniu hrabianki de Mergy. Ale, czekaj pan, wprzód wystawić panu muszę urzędowe upoważnienie aresztowania tego jegomościa. — Rzekłszy to pan dyrektor zasiadł przy biurku i podpisał gorączkowo urzędowy blankiet.
— Weź pan to — rzekł, wręczając go brygadjerowi — i nie trać chwili czasu.
Brygadjer wziął do rąk dokument, lecz rzuciwszy nań okiem, zatrzymał się jeszcze, mówiąc:
— Ale miałem aresztować pana Nikol, a ten papier wydany jest na imię Arsena Lupin.
— Bo też mniemany Nikol i Arsen Lupin są jedną i tą samą osobistością — odparł Prasville, zacierając dłonie.
Tak, tak — mówił do siebie po odejściu brygadjera. — Mieć będę w ręku jedno lub drugie i to dziś jeszcze. Arsen Lupin lub lista 27-miu.
Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/178
Ta strona została przepisana.