żeczki i wlał jej pewną ręką dwadzieścia kropel narkotyku, którego wyborne własności znał dobrze. Sztywne rysy hrabianki rozprężyły się, usta odchyliły się lekko, na twarz jej wystąpiły słabe rumieńce. Oddychać zaczęła równo, spokojnie, ale usnęła natychmiast, usnęła głęboko.
— Spij! — szepnął Arsen, patrząc na nią. — Obudzisz się dopiero jutro, po wszystkiem.
Wtedy dopiero usiadł sam, a wziąwszy do ręki gazetę, która spowodowała omdlenie hrabianki, czytać począł powoli, uważnie, a każdy odczytany wyraz przejmował go nieopisanym bólem i głuchym, bezsilnym gniewem. Artykuł brzmiał jak następuje:
„Policja przedsięwzięła najostrzejsze środki ostrożności celem zabezpieczenia egzekucji skazanych zbrodniarzy, gdyż jak wiadomo, rozeszła się pogłoska, że Arsen Lupin postara się odbić swoich wspólników. Od północy już ulice, przylegające do więzienia, obsadzone zostaną wojskiem“.
Dalej następował opis usposobienia obu skazanych.
„Zachowanie się ich jest dziwnie spokojne. Vaycheray twierdzi głośno, że się nie lęka śmierci. Kpię sobie z tego, mówi, raz przecież każdy musi przez to przejść. Zresztą Arsen nie wpuściłby mnie już i tak do swej bandy. Jedno mię tylko mierzi, a to, że chcą mi głowę uciąć, wolałbym każdy inny rodzaj śmierci. Arsen powinien pomyśleć o tem, i przysłać mi szczyptę trucizny.
Co się tyczy Gilberta — pisał dalej nieznany sprawozdawca — to zaufanie jego we wszechpotęgę Arsena jest wprost rozrzewniające.
Chłopak ten nie wierzy w możliwość swej śmierci. Jest przekonany, że herszt jego uratuje go, choćby już pod gilotyną.
— Przyrzekł mi to przecie w czasie rozprawy — powtarza z wesołą twarzą — to też pewien jestem, że dotrzyma słowa, A choćby mi nawet głowę ucięto, to jeszcze potrafi włożyć mi ją napowrót na ramiona.
Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/180
Ta strona została przepisana.