kogo, mimo, że miał pod lufą swego karabinu całą magistraturę sądowo-policyjną. Przeprowadził konsekwentnie świetnie pomyślaną akcję ratunkową.“
W tym duchu pisały gazety, w tym duchu mówili o całej sprawie wszyscy Paryżanie.
Prosta rzecz, że nie podzielano tego zachwytu w prefekturze policji. Tam chęć ujęcia Arsena stała się kwestją honoru. Cały personal policyjny był w ruchu. Telefon dzwonił nieustannie, około godziny jedenastej zwołano nadzwyczajne posiedzenie, na które stawili się wszyscy agenci, rozesłani poprzednio w pościgu za Arsenem. Ci zdali sprawę ze stanu, w jakim znaleźli inkryminowany dom, z wysokości którego Arsen dokonał genjalnego swego zamachu.
Okazało się, że w wigilję wykonania wyroku, ktoś zadzwonił o samej północy do bramy, a gdy żona dozorcy otworzyła, pociągając automatyczną sprężynę, umocowaną przy jej łóżku, gość ów wszedł do sieni, a potem zapukał do jej drzwi. Powiedział, że przysłany jest przez policję w celu skontrolowania domu, stojącego tak blisko placu egzekucji. Odźwierna przygotowaną była na taką wizytę, nie zdziwiła się więc bynajmniej. Ale mniemany członek policji wpadł do jej izby, związał ją i pod surowemi groźbami zalecał jej ciszę i milczenie, upewniając, że w razie jeśli zachowa się spokojnie, nic się jej złego nie stanie. Pozasłaniał następnie starannie okna i zamknąwszy drzwi na klucz, ulotnił się z jej mieszkania. Oszołomiona kobieta poddała się bez oporu wszystkim tym zarządzeniom, zawsze w przekonaniu, że dzieją się one na skutek polecenia policji. W 10 minut potem, młoda para, zamieszkująca pierwsze piętro, powracająca dnia tego późno z teatru, ubezwładnioną została w ten sam sposób. Ktoś otworzył drzwi powracającym i poświecił im na schodach, w zastępstwie skrępowanej stróżki, a gdy młodzi małżonkowie weszli do swego mieszkania, człowiek ów oznajmił im w grzecznych wyrazach, że musi ich uważać za więźniów do czasu
Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/189
Ta strona została przepisana.