go, bo list ten odsłoniłby może Arsenowi tajemnicę kryształowego korka. Kim więc była? Czy działała na własną rękę? Czy też użytą została jako pośredniczka?... Lupin skłonnym był mniemać, że przysłał ją tu sam Daubrecq, że wiązały ich z sobą zagadkowe jakieś węzły. Ale jakim sposobem zdołali już po raz drugi odkryć jego kryjówkę, bo nie ulegało wątpliwości w jego oczach, że kobieta, która zabrała mu dziś list, i osoba, która nawiedziła go w dniu ujęcia Gilberta i Vaucheray’a, były jedną i tą samą osobistością. Zestawienie to przywiodło mu na pamięć uwięzionych wspólników. Tydzień już upłynął od ich ujęcia, a on nie zrobił dotąd nic dla przywrócenia im wolności.
Pochłonięty pragnieniem rozwiązania zagadki kryształowego korka, zaniedbał cokolwiek sprawę towarzyszy.
A jednak miał już sposobność przekonać się, że strzeżeni są z niezwykłą surowością. Z największym tylko trudem udało mu się przesłać Gilbertowi parę słów w sprawie kryształowego korka, w bułce, umyślnie upieczonej, którą zaniósł mu jeden ze strażników, zachęcony do tego książęcym datkiem. List, który zginął przed chwilą, musiał być odpowiedzią na ową kartkę.
Arsen stał więc przed całym szeregiem zagadnień, które zaostrzały do najwyższego stopnia jego ciekawość.
— Kobieta! — powiedział sobie wreszcie. — W tej całej sprawie musi tkwić na dnie jakaś historja kobieca. Trzymajmy się starej dewizy francuskiej i szukajmy kobiety.
Z tem postanowieniem ułożył sobie nowy plan działania.
Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/27
Ta strona została przepisana.