na krok dalej w rozjaśnieniu tajemnicy. Zaszedł do cukierni i machinalnie prawie, chcąc się rozerwać, przerzucać zaczął wieczorne gazety. To co wyczytał, nadało nowy kierunek jego myślom.
Pisano o sprawie jego wspólników.
„Sprawa rabunku willi Marji Teresy zajmuje powszechnie umysły, ze względu na związek jej z Arsenem Lupin.
Stwierdzono tożsamość jednego z rabusiów, który jest niebezpiecznym recydywistą, skazanym już kilka razy zaocznie. Nie zdołano natomiast dotąd odkryć prawdziwego nazwiska drugiego bandyty, Gilberta.
Młody ten człowiek, którego osoba i zachowanie się zdradzają pochodzenie z wyższych sfer inteligencji, jest smutnym przykładem współczesnej deprawacji. On to, jak wynika ze śledztwa, uplanował napad na willę i nakłonił do tego zwierzchnika swego, słynnego Arsena Lupin. On także dokonał prawdopodobnie mordu na osobie Leonarda, a przynajmniej wziął w nim czynny udział, mimo, że się tego uporczywie zapiera.
Sprawiedliwość załatwi się jak się spodziewamy szybko i ostro z tym wykwintnym rzezimieszkiem, który nie może być usprawiedliwionym“.
Cały ten artykuł, pisany tendencyjnie, był widocznie skierowany przeciw biednemu Gilbertowi, w tym samym tonie pisały inne gazety. Była to widoczna nagonka. Tu i owdzie zaledwie przejawiały się ślady współczucia z powodu młodości obwinionego.
Naogół domagano się szybkiego osądzenia obu ra busiów. Był to właśnie czas, gdy opinja w Paryżu oburzona była z powodu wzmagającej się liczby apaszów i domagała się energicznie częstego stosowania kary śmierci.
— To bydlę Vaucheray rzuca całą winę na Gilberta, a chłopak nie umie się bronić właśnie dlatego, że jest uczciwy. Pozatem jednak dostrzegł Lupin coś
Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/43
Ta strona została przepisana.