zdobyć ją dla siebie. Nie, raczej dla Francji, Lista dwudziestu siedmiu była to zmora, która ciężyła nad krajem, fatalny dokument hańby, który należało zniszczyć, by nie zniesławiał dalej imienia francuskiego.
— Otóż słuchaj pan, na tej fatalnej liście znajduje się nazwisko mego ojca. Ale — dodała po chwili z mocą — przysięgam panu, że stało się to bez winy mego ojca. Został haniebnie oszukany i w błąd wprowadzony.
— Przez kogo?
— Przez Daubrecq’a oczywiście. Pamięta pan nieszczęsną sprawę kanału Panamskiego. Zna pan zapewne historję tego olbrzymiego skandalu, który zrujnował byt tylu uczciwych rodzin. Ojciec mój należał do zarządu tego przedsiębiorstwa — w najlepszej wierze oczywiście. Chciał tylko dobra Francji i pracował dla tej sprawy zupełnie bezinteresownie. Rozumiesz pan, mój ojciec nie wziął ani grosza za swój trud.
— Jakimże więc sposobem dostał się na listę dwudziestu siedmiu?
Arsen czuł, że pytanie to jest prawie okrutne, ale chciał zgłębić sprawę do gruntu, chciał wiedzieć wszystko.
— Daubrecq zgłosił się wówczas do mego ojca. Udawał skruszonego, przejednanego. Prosił o jakąś zaliczkę, ofiarując swoje usługi w robotach przy kanale. Wszystko to było komedją. Daubrecq wiedział już wtedy, jaki obrót bierze sprawa kanału. Był sekretarzem kasjera. Znał nazwiska tych, którzy dali się przekupić. Fatalna lista tworzyła się właśnie wtedy. Kasjer komisji, przeczuwając co się święci, zapisywał nazwiska wszystkich tych, którzy się dali przekupić i kwoty, które brali. Mój ojciec nie wiedział o niczem. Ale gdy poprosił o zaliczkę dla swego protegowanego, dano mu chętnie 15.000 franków, z warunkiem, by je wziął pod swojem imieniem.
Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/65
Ta strona została przepisana.