mnie oceniłaś, hrabianko de Mergy. Nie jestem takim nikczemnikiem, jak Daubrecq. Nie wyzyskałbym tego dokumentu dla wyłudzenia pieniędzy od ludzi, wyciskania z nich ostatniego grosza. Co najwyżej usunąłbym kilku ludzi stojących u steru rządu. Pani przecie rozumie, że ci, co umaczali ręce w brudnej sprawie kanału Panamskiego, nie powinni rządzić Francją. Chodzi tu o honor naszego kraju.
— Co do mnie — odrzekła Klarysa — zniszczyłabym tylko fatalną listę, nie robiąc z niej innego użytku. Dość już chyba sprawiła nieszczęść, dość krwi przelało się z jej przyczyny. A zresztą, chodzi mi głównie o oczyszczenie naszego nazwiska. Chcę, aby Gilbert mógł żyć swobodnie i patrzył ludziom śmiało w oczy, A i ten mały — dodała, wskazując na śpiącego Armanda — on także dorośnie wkrótce. Już dziś ambitny jest i nad wiek drażliwy. Nie potrafiłby żyć pod brzemieniem hańby. Ale dość już tego, muszę pożegnać pana. Muszę powrócić do siebie, zebrać myśli. Pan odwiedzisz mnie dziś wieczorem i naradzimy się wspólnie. — Mówiąc to wyjęła z eleganckiej torebki swą kartę wizytową, zaopatrzoną w hrabiowską koronę.
— Oto mój adres — rzekła, podając ją Arsenowi.
„Klarysa hrabianka de Mergy, ulica St. Germain, pałacyk Mergy.“ — Przeczytawszy ten arystokratyczny adres, Arsen zadzwonił na służącego.
— Weźmiesz to dziecko — rzekł do wchodzącego Achillesa — i zaniesiesz je do samochodu. Powiedz wpierw szoferowi Le Balu, aby był gotów. — Usłyszawszy to nazwisko, Klarysa uśmiechnęła się.
— Le Balu? — rzekła. — Czy kontent pan jesteś z jego usług?
— Wyborny z niego szofer. Przekonany jestem, że żaden z mieszkańców arystokratycznej dzielnicy St. Germain nie posiada lepszego.
— Zawdzięczasz go pan Gilbertowi. On wraz
Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/72
Ta strona została przepisana.