skomunikuję się telefonicznie z jednym z moich przyjaciół. W zruszyłeś mię pan nad wyraz swojem opowiadaniem i postaram się usłużyć panu w miarę możności. — Rzekłszy to pan poseł, zasiadł przy aparacie.
— Hallo! — zawołał. — Proszę mnie połączyć z numerem 822, 19.
Arsen uśmiechnął się.
— Prefektura policji? — rzekł. — Nieprawdaż? Biuro sekretarza generalnego.
— Istotnie. Jak widzę znasz pan ten adres.
— Jako lekarz miałem parę razy sposobność znosić się z policją.
— Doprawdy? A więc posłuchaj pan, co będę mówił. Nie mam przed panem tajemnic.
— Hallo! — zaczął Daubrecą — poseł Daubrecq. Proszę uprzedzić рапа Maurycego Prasville. Co? Niema czasu. Sprawa pierwszorzędnej wagi, ważne doniesienie. A! jesteś wreszcie. Dobry wieczór. Nie widziałem cię dawno, ale w gruncie, myślimy wciąż o sobie i nie dziw, tacy starzy przyjaciele.
— Co? Nie chcesz słuchać, boisz się, bym ci nie wypłatał jakiego figla? Nie udawaj mędrszego niż jesteś. A zresztą i mnie pilno.
— Posłuchaj, dam ci wspaniałą okazję zdobycia sławy, za którą gonisz napróżno.
Lista? O nie. Tej nie zobaczysz nigdy, ale za to proponuję ci inny kąsek. Wybierz co lepszych zuchów wśród twych ludzi. Każ im skoczyć do najlepszego samochodu i »niech gonią tu do mnie, co najrychlej, a dopadną grubego zwierza. Ani się spodziewasz; Arsena Lupin we własnej osobie. — Słysząc to, Lupin skoczył na równe nogi. Spodziewał się wszystkiego, prócz tego. A więc on wie i to może nie od dziś. W pierwszej chwili rzucić się chciał na posła i chwycić go za gardło, jak niegdyś w teatrze, ale wnet wziął górę nad gniewem bulwarowy humor, właściwy Paryżanom.
Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/77
Ta strona została przepisana.