Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/94

Ta strona została przepisana.

Kto wie jednak, jakie żądania postawi ten nowy posiadacz listy. Należało go koniecznie odkryć, należało dowiedzieć się kim był.
Klarysa ze swej strony drżała na myśl, że dobre imię jej ojca, dotąd nietknięte, wystawione zostanie na ludzką poniewierkę.
Daubrecq wiedział dobrze, że hrabia de Mergy był niewinny, mimo, że podjął 15.000 franków, ale inni uważać go będą na tej podstawie za nędznego przedawczyka.
To też hrabianka brała czynny udział w poszukiwaniach sprawców zamachu — pytając wciąż Prasville’a:
— Czy być może, aby nie znaleziono żadnego po nich śladu?
— Nic, lub prawie nic — odpowiadał dyrektor policji.
A jednak Prasville miał w posiadaniu swem mały drobiazg, znaleziony w pierwszym dniu po porwaniu, na progu gabinetu Daubrecq’a.
Nie przywiązywał jednak do niego zbytniej wagi. Słysząc o tem Klarysa prosiła o pokazanie tego przedmiotu.
Podczas gdy obecny przy ich rozmowie Arsen, siedział skromnie na rożku krzesła, jak przystało biednemu adwokatowi bez klientów, uprawiającemu na starość rzemiosło tajnego detektywa, Prasville wezwał go ruchem ręki.
— Patrz pan — rzekł — oto mały ułamek jakiegoś wyrobu z kości słoniowej, upuszczony przez jednego z ludzi, którzy porwali Daubrecq’a, Niema to żadnego określonego kształtu i wyznaję, żem nie odgadł dotąd pochodzenia tej drzazgi; może pan będziesz szczęśliwszy panie Nikol?
Nikol, było to nazwisko przybrane przez Arsena i pożyczone mu uprzejmie przez człowieka, który je nosił naprawdę i mieszkał w odległem prowincjonalnem miasteczku w głębi Bretanji. Arsen miał kilku