— Czyjem?
— Korsykańskich Bonapartystów. Racz pan spojrzeć nań pod pewnym kątem — tu Nikol, a raczej Arsen, począł obracać żółtawą skorupkę przed oczyma zdumionego dyrektora — i ustawił ją pod pewnym kątem, na tle białego arkusza papieru. — Następnie zrobił na papierze kreskę ołówkiem.
— Czy widzisz pan teraz panie dyrektorze, czy rozpoznajesz pan?
— Jest to jakgdyby rzeźbiony medaljon — profil twarzy ludzkiej.
— Profil Napoleona — dokończył Nikol, dorysowując szybko wieniec z liści laurowych — profil cesarza uwieńczonego wawrzynem, podług znanego biustu.
— Tak! to prawda — przyznawał Prasville.
— Dawniej godło spiskowe, dziś może pamiątka rodzinna, profil ten należeć musi do jednego z Bonapartystów, których przecie nie brak i dziś jeszcze w Paryżu. Przypomnij sobie pan, czy między wrogami Daubrecq’a niema któregoś z wybitnych Bonapartystów. — Sądzę, że imię jednego z nich znajdować się musi na liście 27-miu. Czy mam to imię wymienić?
— Margrabia Albufex? — wyszeptał Prasville.
— Tak jest, panie dyrektorze, margrabia Albufex; on to zgubić musiał ten mały przedmiot, który nosił przy sobie może jako talizman. — Widziałem wiele takich okazów, przechowywanych dziś po muzeach. — Margrabia Albufex jest potomkiem korsykańskiej rodziny i on to musiał porwać pana posła.
— Tak, to bardzo możliwe — potwierdził Maurycy Prasville.
— Albufex jest człowiekiem bardzo śmiałym i hazardownym. Przypominam sobie teraz, że był on mocno zaplątany w sprawę kanału.
Arsen był w gruncie pewnym, że nie kto inny, tylko Albufex dokonał zamachu. Wszak pamiętał jeszcze dokładnie wstrząsającą scenę nocną, w czasie której
Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/96
Ta strona została przepisana.