markiz włóczył się u kolan Daubrecq’a, a potem próbował go zastrzelić. — Ten człowiek zaprzysięgnąć musiał zemstę, straszliwą zemstę, a mógłże wymyślić lepszą, jak odebranie Daubrecq’owi listy dwudziestu siedmiu, wyrwanie mu żądła tej broni obosiecznej, która dawała mu taką władzę.
— Czekaj pan — rzekł Prasville — zastanówmy się nad pańskiem odkryciem.
Tak jest, zastanówmy się — dodała Klarysa, która z szeroko rozwartemi oczyma słuchała wywodów Arsena.
— Jeżeli Albufex odebrał Daubrecq’owi listę 27-miu, to wyręczył nas niejako — rzekł Prasville.
— Albufex nie cieszy się zbyt dobrą sławą — zauważyła Klarysa.
— Kto wie, jaki użytek zrobi ze swej zdobyczy — dodał Nikol.
Dla niego nie ulegało wątpliwości, że nowy posiadacz listy zechce z niej ciągnąć zyski podobne, jak poprzedni, nie ograniczając się do zemsty nad Daubrecq’em. Z drugiej strony nie wątpił, że Daubrecq nie podda się tak łatwo.
Wszak umieścił swoją listę w bezpiecznem miejscu, wszak niema jej zapewne przy sobie — należy więc pośpieszyć i odszukać go, zanim Albufex wymusi na nim wyznanie, gdzie ukrył ten bezcenny dokument.
Przełożył, te swoje przypuszczenia dyrektorowi policji, a Maurycy Prasville uderzony został trafnością jego uwag. Skromny, prowincjonalny detektyw imponował mu coraz bardziej bystrością swych kombinacyj.
— Gdzie pan mieszkasz, panie Nicol? — zapytał go.
— Tu w Paryżu; zatrzymuję się na placu Clichy pod num. 27. Jest to mieszkanie jednego z moich przyjaciół, który udziela mi gościny.
— Chciałbym mieć pana pod ręką.
Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/97
Ta strona została przepisana.