Strona:M.Leblanc - Wydrążona igła.djvu/128

Ta strona została skorygowana.

— Byłem tylko godzinę w Cherbourgu, — rzekł zacierając ręce z zadowoleniem, — lecz godzinę tę dobrze zużyłem.
Nie sądził na chwilę, aby Karolinka miała go okłamać, czytał dobrze w jej oczach wstyd z popełnionej winy, i radość równocześnie, że winę tę w części będzie mogła naprawić. Był pewien, że Chateauroux było to miasto, o którem wspominał Lupin, a dokąd miał przesłać swoim wspólnikom wiadomość telefoniczną.
Gdy tylko przybył do Paryża, Beautrelet przedsiębrał wszystkie ostrożności, aby nie być śledzonym i poznanym. Rozumiał, że to ważna chwila. Był bowiem na dobrej drodze, która prowadziła go do jego ojca, lecz jeden fałszywy krok, a wszystko przepadnie.
Zaszedł do jednego z kolegów uniwersyteckich, po godzinie zaś wyszedł zupełnie zmieniony. Byłto Anglik około lat trzydziestu, ubiór miał bronzowy w kratkę, krótkie spodnie, wełniane pończochy, kaszkiet stosowny do podróży. Twarz umalowana i wąski pas wyżej brody. Wskoczył na rower, do którego były przymocowane wszelkie przybory malarskie i udał się na dworzec Austerlitz.
Nocował w Issoudun. Na drugi dzień rano wsiadł na rower i pojechał do Chateauroux. O siódmej poszedł na pocztę prosząc o połączenie telefoniczne z Paryżem. Ponieważ musiał czekać, wdał się więc w rozmowę i dowiedział się, że pozawczoraj o tej samej go-