Strona:M.Leblanc - Wydrążona igła.djvu/129

Ta strona została skorygowana.

dzinie, jakiś pan w ubraniu automobilowem, czekał również na połączenie z Paryżem.
Miał więc dowód, o to mu chodziło.
Po południu dowiedział się od pewnych świadków, że jakiś automobil jechał drogą z Tours, przez miasteczko Buzancais, następnie przez Chateauroux i zatrzymał się niedaleko za miastem u brzegu lasu.
Około godziny dziesiątej zjawił się obok automobilu jakiś kabriolet, który oddalił się następnie przez dolinę Bouzanne na południe. Zauważono, że koło woźnicy siedział inny człowiek.
Automobil zaś udał się w przeciwną stronę, na północ, w stronę Issoudun.
Z łatwością Izydor odnalazł właściciela kabrioletu, lecz tenże nie umiał nic powiedzieć, I jak tylko tyle, że wynajął kabriolet i konia jednemu panu, który następnego dnia ekwipaż odwiózł.
Wreszcie wieczorem Beautrelet doszedł do Przekonania, że automobil jechał prosto do Issoudun i w stronę Orleanu, to znaczy, w stronę Paryża.
Z tego wszystkiego wnosić było można, że ojciec jego, stary Beautrelet znajdował się ukryty w tej okolicy. Widocznie przewieźli go do jakiegoś miejsca, które już naprzód przeznaczone było.
— Miejsce, w którem uwięziono ojca, znajduje się więc niedaleko odemnie, — mówił sobie Beautrelet, — może o dziesięć mil lub piętnaście w okrąg, a ojciec wyczekuje mnie,