— Zamknięta... otóż klucz.
— A mimo to... przecież...
— Oh! nie ujdzie nam... W jakich dziesięciu minutach znajdziemy bandytę.
Wystrzał z rewolweru zaalarmował także mieszkańców zabudowań folwarcznych, które znajdowały się na prawo w znacznej odległości, lecz jeszcze w obrębie parku. To też włódarz ze swym synem nadbiegł na pomoc, lecz po drodze nie spotkał nikogo.
— Do kaduka, — srożył się Wojciech, — przecież ten łajdak nie mógł wyjść po za ruiny. Musimy go znaleźć w jakiej dziurze.
Zorganizowali więc formalną nagankę, przejrzeli każdy krzew, odchylając zbite łodygi powoju, pnącego się po kolumnach. Przekonali się, że kaplica była szczelnie zamknięta, że żaden witraż nie był uszkodzony. Obeszli naokoło klasztor, zaglądając do wszystkich możliwych skrytek. Poszukiwania zostały bezskuteczne.
Zrobiono tylko jedno odkrycie: na tem miejscu, na którem upadł ów nieznajomy, raniony przez Rajmundę, znaleziono kaszkiet szoferski, z jasno brunatnej skórki. Po za tem — nic.
Już o godzinie szóstej z rana zawezwano żandarmeryę z Ouville-la-Riviere, która niezwłocznie udała się na miejsce wypadku, wysyłając expresem do sądu w Dieppe opis owego zajścia i referując między innemi, że „przyłapano przywódzcę, oraz znaleziono sztylet, którym morderstwo zostało dokonane“.
Strona:M.Leblanc - Wydrążona igła.djvu/13
Ta strona została skorygowana.