Strona:M.Leblanc - Wydrążona igła.djvu/135

Ta strona została skorygowana.

Oh! Beautrelet poznał w tem całem zajściu rękę Arsena Lupin! On tylko mógł razić częściowa śmiercią człowieka, którego świadectwo mogło mu być nie na rękę. Beautrelet był pewien, że Lupin nie wie o liście, który został przez mur wyrzucony, gdyż umiałby w inny sposób zaradzić, lecz musiano mu dać znać, że więzień stara się porozumieć na zewnątrz. W ten sposób usunął możliwe oskarżenie tego przechodnia. Nikt więc teraz nie wiedział, że za temi murami znajduje się więzeń, który oczekuje wybawienia.
Czy nikt? Beautrelet wiedział. Lecz ojciec Carel nie mógł mówić! Ale można dowiedzieć się, dokąd na targ jechał i jaką drogą wracał. Może w ten sposób do czego dojdzie.
Aby nie wzbudzić podejrzenia, Izydor nie odwiedzał więcej ojca Carel. Dowiedział się tylko, że w piątek odbywa się targ w Fresselines, oddalonem o kilka mil. Można było dostać się tamdotąd traktem, lub też polną drogą o wiele bliższą.
W piątek więc wybrał się traktem do Fresselines, lecz po drodze nie zauważył żadnego muru, ani sylwetki starego zamku.
Zjadł więc śniadanie w oberży przy rynku i chciał już wracać do domu, gdy spostrzegł ślifierza Carel, popychającego swój wózek. Zaczął go więc śledzić, lecz w znacznej odległości.
Ślifierz załatwiwszy swoje sprawy i naostrzywszy kilka tuzinów noży, wracał do do-