dzieć, co widział i co wie o całej tej sprawie. W kilku słowach hrabia opisał zajście:
— Źle spałem tej nocy, miałem ustawicznie wrażenie, że słyszę jakiś szmer. Naraz gdy otworzyłem oczy, ujrzałem Jana Daval ze świeczką w ręce; stał przy mojem łóżku. Ubrany był zupełnie, jak to panowie widzicie, gdyż lubił często późno w noc pracować. Zdawał się być mocno wzburzonym i rzekł do mnie po cichu: „Są jacyś ludzie w salonie“. Oczywiście słyszałem hałas. Ubrałem się pospiesznie i uchyliłem drzwi buduaru. W tym momencie pchnięto drzwi naprzeciw salonu, a w nich ukazał się jakiś mężczyzna, który rzucił się na mnie, uderzając mnie pięścią w kark. Wybaczycie panowie, że opowiadam całe zajście bez szczegółów, lecz to wskutek tego, że sam przypominam sobie tylko główne fakta, które postępowały po sobie z błyskawiczną szybkością.
— Cóż potem?
— Potem, nic nie pamiętam. Straciłem przytomność. Gdym przyszedł do siebie, zobaczyłem Davala, który leżał przy mnie, śmiertelnie raniony.
— Nie posądzasz pan nikogo?
— Nikogo.
— Nie masz pan nieprzyjaciół?
— Nie znam ich przynajmniej.
— A pan Daval nie miał ich również?
— Daval miałby mieć nieprzyjaciół? To niemożliwe, był najlepszym człowiekiem na świecie. Od dwudziestu lat Daval był moim
Strona:M.Leblanc - Wydrążona igła.djvu/17
Ta strona została skorygowana.