sławnej broszury, którą kapitan gwardyi uratował z płomieni?
Wynalazłem jeszcze, że w okolicy Rennes mieszka jakiś baron de Velines. Czyż byłby to jaki potomek markiza?
Na chybił trafił pisałem wczoraj do barona de Velines, zapytując go, czy nie posiada jakiejś starej książeczki, której tytuł odnosi się do „igły“. Czekałm na jego odpowiedź.
Z największą przyjemnością chciałbym o tem wszystkiem z panem pomówić. Jeżeli masz pan chwilę wolną, zechciej mnie odwiedzić. Przyjmij pan, itd. itd.
P. S. Samo się przez się rozumie, że tej wiadomości nie podaję do dzienników. Jesteś pan, zdaje mi się, na drodze wiodącej do celu; dyskrecya więc jest konieczną.“
Beautrelet był tego samego zdania, a dwom reporterom, którzy go od samego rana nachodzili, dał najfantastyczniejsze informacye co do przyszłych swoich planów.
Zaraz po południu udał się w największym pośpiechu do pana Massiban, który mieszkał na bulwarze Voltaira pod numerem 17. Ku największemu swemu zdziwieniu dowiedział się, że niespodzianie wyjechał, zostawiwszy dla niego kilka słów, w razie gdyby przybył.
Izydor rozerwał kopertę i czytał:
„Co tylko odebrałem depeszę bardzo obiecującą. Wyjeżdżam więc i nocuję w Rennes. Pan możesz jechać wieczornym pociągiem, a nie zatrzymując się w Rennes, dojedziesz prosto do małej stacyi Velines. Spotkamy się
Strona:M.Leblanc - Wydrążona igła.djvu/176
Ta strona została skorygowana.