nic zrobić nie można. Do dyabła! Przecież Lupin może się mylić, przecież Lupin musi się także zdać na łaskę i niełaskę losu, i Lupin może popełnić błędy, a już popełnił jeden błąd, zgubiwszy dokument, dzięki któremu uzyskałem nad nim przewagę. Od tego przecież cała sprawa się rozpoczęła. A jego wysiłki mają tylko na celu błąd ten naprawić.
Pełen otuchy Beautrelet doszedł do zamku i zadzwonił:
— Czego sobie pan życzy? — zapytał służący, który mu drzwi otworzył.
— Czy baron de Velines może mnie przyjąć?....
I podał kartę wizytową.
— Pan baron jeszcze nie ubrany, lecz leżeli pan łaskaw poczekać...
— Owszem poczekam. Czy nie przybył tutaj już jaki pan starszy z siwą brodą i trochę pochylony? — zapytał Beautrelet, który znał pana Massiban z fotografii.
— Tak, pan ten przybył przed dziesięciu minutami, poprosiłem go do zielonego pokoju, jeżeli pan zechce iść za mną...
Spotkanie się pana Massiban z Izydorem Beautrelet było bardzo serdeczne. Beautrelet podziękował starcowi za uzyskane wiadomości pierwszorzędnej wagi, Massiban zaś wyraził swój podziw w bardzo ciepłych słowach. Następnie Massiban powtórzył Izydorowi, co się dowiedział w Rennes o familii państwa de Velines. Pan domu jest to człowiek mający lat około sześćdziesiąt i jest od
Strona:M.Leblanc - Wydrążona igła.djvu/178
Ta strona została skorygowana.