czeństwa, które mu groziło? Czy nie przeczuwał bytności w Igle Ganimarda i jego ludzi?
A Lupin ciągnął dalej:
— Tak, dzięki tobie, mój przyjacielu jesteśmy połączeni. Wprawdzie Rajmunda i ja kochaliśmy się od pierwszego dnia. Lecz ani ona, ani ja nie mogliśmy i nie chcieliśmy się zgodzić na to, aby wytworzył się między nami stosunek przejściowy, który mógł był się łatwo rozwiązać. Położenie było nierozwiązalne dla Arsena Lupin, lecz położenie to zmieniło się, gdy zostałem Ludwikiem Valmeras, którym coprawda nie przestałem być od urodzenia. A ponieważ ty nie dawałeś za wygraną i odnalazłeś zamek Aiguille, powziąłem więc myśl skorzystania z twojego zacietrzewienia.
— I z mojej głupoty.
— Ba! Wszyscy w to uwierzyli.
— Tak więc pod moją pokrywką i z moją pomocą doszedłeś pan do celu?
— Mój Boże, któż mógł bowiem przypuścić, że Valmeras był Arsenem Lupin, ponieważ Valmeras był przyjacielem Izydora Beautrelet i ponieważ Valmeras uprowadził Arsenowi Lupin, tę, którą Lupin kochał?
Zapanowało milczenie. Beautrelet obserwował Rajmundę. Przysłuchiwała się Arsenowi Lupin, nie rzekłszy słowa, i patrzała na niego oczyma, w których Beautrelet czytał miłość, namiętność i cóś jeszcze, czego nie potrafił określić, rodzaj przygnębienia, jakby nieokreślonego smutku.
Strona:M.Leblanc - Wydrążona igła.djvu/234
Ta strona została skorygowana.