Strona:M.Leblanc - Wydrążona igła.djvu/253

Ta strona została skorygowana.

podobnego wymyślić, gdyż nie znali łodzi podwodnej... Zadowalali się schodami, które prowadziły, aż do dolnej pieczary... Lecz ja, skasowałem ostatnie stopnie schodów i wynalazłem ruchomy sufit... Podarunek, który robię Francyi... Rajmundo, moja droga, zagaś lampę, która znajduje się przy tobie... nie potrzebujemy jej... przeciwnie.
Rzeczywiście, słabe światło, rzekłbyś koloru wody, ogarnęło ich po wypłynięciu z pieczary, przez dwa boczne okienka i przez oszklony otwór w powale, który pozwalał kontrolować górne części morza.
W tejże chwili jakiś cień przesunął się nad nimi.
— Natarcie rozpoczyna się. Flota nieprzyjacielska opierścienia Igłę... Lecz mimo, że jest pusta i wydrążona, zapytuję się, w jaki sposób chcą do niej wejść.
Zbliżył usta do tuby:
— Nie opuszczajmy dna, Karolu... Dokąd płyniemy? Przecież mówiłem ci... do portu Arsena Lupin... a z całą szybkością, musi być tam przecież woda, aby módz wylądować... mamy panią ze sobą.
Jechali tuż nad skalistem dnem. Trawy morskie potrącone, wyprostowały się, a ostry prąd kołysał niemi i rozciągał je, jak włosy, gdy pływają.
Dłuższy cień zawisł nad nimi.
— To zapewne torpedowiec, — rzekł Lupin, — armaty odezwą się niebawem... Cóż zrobi Dugay-Trouin? Czy będzie bombardo-