niknione. Dlaczegóż nie zapalał się do tej sprawy? Przecież tak świetnie rozpoczęta, nie sprawiałaby wiele trudu, aby ją doprowadzić do ostatecznego rozwiązania.
Pytanie to zadał młodemu człowiekowi pewien redaktor „Grand Journalu“, na co Izydor odpowiedział mu spokojnie:
— Kochany panie, nietylko Arsen Lupin jest na świecie i historye o awanturnikach i detektywach, lecz także ta rzeczywistość, która się zwie egzaminem. Składamy go w lipcu. Teraz mamy maj, a nie chciałbym przepaść, coby bowiem mój ojciec na to powiedział?
— Lecz cieszyłby się bardzo, gdybyś w ręce sprawiedliwości oddał Arsena Lupin!
— Ba! Na wszystko czas się znajdzie. Na przyszłe wakacye...
— Zielonych Świątek?
— Tak. Pojadę tam w sobotę, 6 czerwca pierwszym pociągiem.
— A wieczorem tejże soboty Arsen Lupin będzie schwytany.
— Dasz mi pan czas do niedzieli? — zapytał śmiejąc się Beautrelet.
— Pocóż ta zwłoka? — odrzekł zupełnie seryo.
Niewytłomaczone zaufanie ogarnęło wszystkich, ślepo mu wierzono. Spodziewano się od niego nadzwyczajności. Szósty czerwiec! Datę tę powtarzały wszystkie gazety. Szóstego czerwca Beatrelet pierwszym pociągiem przybędzie do Dieppe, a wieczorem Arsen Lupin będzie pochwycony.
Strona:M.Leblanc - Wydrążona igła.djvu/62
Ta strona została skorygowana.