Strona:M. Zalewska - Przynęta na Wilki.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.
— 13 —

kiem okienko karczmy i dolatywało zajadłe ujadanie psów. Podszedłem do sanek, płozy były strzaskane, o dalszej podróży nie mogło być mowy. — Skierowałem się ku karczmie i wszedłem za ogrodzenie. Dwa brytany ze wściekłem ujadaniem rzuciły się ku mnie. We drzwiach pokazała się jakaś postać z latarką w ręku.
— Hej, kto tam się włóczy po nocy?
— Podróżny. Odpędźcie psy.
— Wicher, Kusy! — do nogi!
— Psy umilkły i tylko warczały zcicha.
Postać zbliżyła się ku mnie. Był to olbrzymi mężczyzna z wielką czarną brodą, ubrany w kożuch barani i długie ciepłe buty z wojłoku, zwane tutaj „walonkami“. Podniósł latarkę i spojrzał na mnie badawczo.