Ta strona została uwierzytelniona.
— 17 —
Do wioski pozostawało jeszcze kilka kilometrów, a wilki były coraz bliżej. Na przedzie pędziło olbrzymie wilczysko, błyskało kłami, ślepia mu gorzały. Zaledwie kilka stajań dzieliło go od sanek. Ująłem krócicę, wymierzyłem w samą paszczę, pociągnąłem za cyngiel i wypaliłem. Wilk wywinął koziołka i upadł. Cała zgraja zatrzymała się na chwilę, rozległo się straszne wycie i rozjuszone zwierzęta z jeszcze większą zajadłością rozpoczęły pościg.
— Panie, ma pan jedzenie? — szeptem zwrócił się do mnie Walek.
— Mam szynkę, ale to nic nie pomoże.
— Niech pan mi da szynkę i weźmie lejce.
Zrobiłem jak chciał, nie zdając sobie sprawy, co chłopiec zamierza czynić.
— Niech pan pędzi wprost do wsi