Ta strona została uwierzytelniona.
— 19 —
i zaraz wraca z ludźmi, krzyknął Walek
Nim zdążyłem coś odrzec, chłopak skoczył z sanek i, trzymając worek z mięsiwem, potoczył się po śniegu nieomal pod nogi rozjuszonym wilkom. Zrozumiałem jego zamiar, włosy jednak z przerażenia powstały mi na głowie. Bałem obejrzeć się za siebie. Konie pędziły co tchu. Kiedy obejrzałem się po chwili — nie widać było ani chłopca, ani wilków. Po upływie kilku minut wpadłem do wioski. Nie upłynęło pół godziny a już kilkoro sanek z uzbrojonymi mężczyznami mknęło do lasu. Straszny niepokój ściskał mi serce. Czy zdążymy na czas, aby uratować Walka? Czy udało się chłopcu w porę wdrapać na drzewo?
Już na parę kilometrów przed łączką zaczęliśmy strzelać, ażeby chłopcu dodać otuchy, że jedziemy na pomoc.