Ta strona została uwierzytelniona.
— 26 —
— Chodź kochanie, ucałuj twego tatusia.
Helenka jednym skokiem usadowiła się na kolanach ojca i, obejmując go za szyję, szeptała do uszka.
— Czy doprawdy przeprowadzisz śledztwo?
— Ależ naturalnie moje kochanie, rozwiążemy tą zagadkę, obiecuję ci solennie.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Działo się to na letnisku w mieszkaniu wynajętem na lato. Dom był wygodny, otoczony ładnym wielkim ogrodem. Lewa strona była szczelnie ogrodzona, zaś po prawej mieszkał stary oryginał, unikający ludzi, samolub, kochający tylko swoje najróżnorodniejsze zwierzątka. Pobyt na letnisku był prawdziwym odpoczynkiem, mieszkano przy oknach otwartych nie obawiając się by-