Strona:M. Zalewska - Przynęta na Wilki.djvu/5

Ta strona została uwierzytelniona.

Pochmurny dzień zimowy miał się ku schyłkowi. Wielkie płatki śniegu niby miękki biały puch spadały z nieba, fruwały w powietrzu, unosząc się w górę i nadół, osiadały na gzymsach domów, na drzewach, parkanach, zaścielały ziemię lśniącym białym kobiercem.
Staś z Haneczką stali przy oknie, spoglądając znudzonemi oczętami na fruwające płateczki. Z jaką ochotą bawiliby się teraz na podwórku! Śnieg puszysty, wilgotny nadawał się znakomicie do ulepienia bałwana lub budowy wielkiej fortecy. Niestety, rodzice wyszli do miasta, a dzieci zostały same. Same?