Strona:Małpi król.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.
—   12   —

niedopuszczania do wnętrza, i porwał ją z okrzykiem tryumfu na plecy.
Nie mogła nawet krzyknąć, stało się tak nagle. Z przerażenia zemdlała i zawisła na ramieniu ohydnego olbrzyma. Ten zawołał ze śmiechem:
— Oto ostatnia zapora od posiadania tego, który ma godzić na moje życie... Zgnieść ich nie mogę, bo mają moc w sobie nadaną przez Jogi, ale więzić mam możność, bodajby całe życie...
Do tej pory wywabić jej z chaty o sto kroków nie mogłem i gdyby nie ten zaczarowany w jelenia olbrzym byłbym jej i dziś nie zdobył...
Tymczasem myśliwy naraz stracił z oczu jelenia i postanowił wrócić do chaty kobiety, która go o książęcego syna pytała...
Jakież było jego zdziwienie, gdy chatę zastał pustą, drzwi stojące otworem a niewiasty ani słychać.