wać kopytami olbrzymów... Szło tego nietylko setki, ale całe tysiące ze wszystkich lasów i puszczy...
Przywędrowały też tutaj strasznej drapieżności niedźwiedzie... Szły gotowe do walki, silne i odważne, w imię sprawiedliwości państwo okrutnika rozwalić... Stada dzikich tygrysów, panter i lampartów wyszły też szeregiem na głos Hanumana i króla małp, którzy nawoływali zwierzęta o pomoc i wyzwolenie więzionych.
Ogromne chmary drapieżnego ptactwa zaległy powietrze, gdzie zbierały się owe wojska.
Orły, sępy i inne silne ptaki przyleciały ze szponami swemi na pomoc. Małe zaś, słabe ptaszyny ofiarowały swe pióra na strzały do łuków. Męstwo i zapał ogarnęły wszystkie twory tej ziemi nieszczęsnej pod władzą okrutnego tyrana będącej... Gołębie przelatywały zapytując,
Strona:Małpi król.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.
— 20 —