Uspokojony o losy Lisa Wiktor powrócił do Mysłowic, gdzie poczęło się dlań życie wytężonej pracy od rana do nocy. Szybko wcielił się w interesy tartaku, z którym spoufalił się od lat chłopięcych. Objął mieszkanie, opuszczone przez tchórzliwego pana Zimmermanna, i cugle tego przedsiębiorstwa pod najwyższą komendą doświadczonego ojca. Zarazem zapisał się do sekcji oświatowej Komitetu Plebiscytowego i w porozumieniu z kierownikiem tego wydziału, drem Konkiewiczem, jeździł na zebrania, przemawiał na nich, pouczał, dlaczego Górnoślązak nie powinien albo raczej poprostu nie może głosować za Niemcami a musi głosować za Polską. Przytem zakładał koła oświatowe w większych centrach i osadach i łącznie z powstańcami, wysyłanymi z ramienia dowództwa Polskiej Organizacji Wojskowej, werbował w tych ogniskach myśli narodowej najdzielniejszych, mniej lub więcej z bronią obytych, do szeregów formacji powstańczej.
Pochłaniało go to wszystko całkowicie tak, iż obraz panny Emmy zbladł i tonął w mgle oddalenia. Nie miała ona z tem zgoła nic wspólnego, była egzotyczną rośliną z innej planety i innego świata. Na dnie duszy Wiktor rozumiał, jak nieodpowiednią byłaby dlań towarzyszką życia ta lwica salonowa, bez przekonań i ideałów, niesiona przez życie falą zabaw i przyjemności. Nie zatarło się w nim także wrażenie słów Widery, który pragnąc dla siebie na żonę „prawdziwej Polki, jak on czującej“, udzielał mu rozumnej wskazówki życiowej. Mimo to chwilami tęsknił za nią, bo przykuła go ona do siebie zmysłami. Był związanym, niemal narzeczonym.
Przypomniała mu tę sprawę miłosną siostra, gdy pewnego wieczora zjawił się na wieczerzę u rodziców.
— Miałam list od Emmy — oznajmiła mu. — List jakby do ciebie pisany. Pyta się ona, czy wró-
Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/136
Ta strona została uwierzytelniona.