ciłeś i daje wyraźnie do zrozumienia, że zjawi się znów na Śląsku, skoro rozbijesz swój namiot w Mysłowicach. Zajęła się tobą nie na żarty...
Wiktor zamyślił się, a ona patrzała w niego, podejrzewając, że Wiktor i Emma coś między sobą ukartowali.
— Co powiedziałabyś na to... — począł cedzić Wiktor — gdybym ożenił się z Emmą...?
— Ty? Z Emmą?!
— Czy sądzisz, że ona nie spolszczyłaby się, nie przerobiła na naszą modłę?
— Możeby się spolszczyła... — odrzekła słabo panna Matylda i jakieś „ale“ przepadło w milczeniu.
Odczuł te wątpliwości jej brat, lecz nie był skłonny traktować tej sprawy serjo w czasach, gdy poważniejsze rzeczy zaprzątały jego umysł. Machnął ręką.
— No, bądź co bądź, można się z nią zaręczyć.
Panna Matylda nie wiedziała, czy go strofować, czy śmiać się pobłażliwie. Nie miała nic pilniejszego, jak zakomunikować to ojcu i pani Agacie.
Sentymentalną panią Kuhnową podbiła „głęboka, trzyletnia miłość“ panny Emmy i Wiktora, i godziła się na ten związek, tem łatwiej, że mąż jej był tem zachwycony. Wprawdzie panna Emma wydawała mu się zadatkiem na kosztowną synową, jednakże posiadała sama majątek, świetne stosunki i otoczyłaby dom Kuhnów splendorem. Nadto pan Wilhelm podświadomie uwzględniał to, że panna Schlichtling stanowiłaby węzeł łączący Wiktora z niemczyzną. A tego pragnął instynktownie, by syn jego, Górnoślązak, pozostał przynajmniej jedną nogą w wodach germańskich.
Pan Walter Kuhna dowiedział się o tem, gdy w pewną niedzielę marcową zjawił się niespodzianie w willi ojcowskiej, by „wypocząć przez kilka dni“. Był to wyższy i przystojniejszy od ojca mężczyzna, starannie ubrany i upozowany na bardzo wysokiego urzędnika, jakim w istocie miał nadzieję
Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/137
Ta strona została uwierzytelniona.