Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/170

Ta strona została uwierzytelniona.

— Istotnie pani jest dla mnie bardzo dobra...
Przy ich stole w restauracji zasiadło kilku znajomych Wiktora jeden z nich zagadnął:
— Czy sądzisz, że rozpędzą Zycherkę?
— To musi nastąpić, albo zerwie się burza i to straszna burza, przygotowywana pokryjomu przez boszów na wielką skalę. Jeśli Le Rond nie skończy z Zycherką, to Zycherka skończy z nim.
W tej chwili rozległ się w pobliżu bufetu głos adwokata Wolnego, który, wszedłszy do restauracji w gronie innych członków Centrali Komisarjatu, oznajmił:
— A jednak nie obeszło się bez awantury. Nasz konsul donosi z Opola, że Reichwerzyści i bojówki, jakie dziś rano przyjechały tam z Brzegu i z Wrocławia, uderzyły na nasz dwudziestotysięczny pochód, grożąc rewolwerami. A zielona policja atakowała lud z boku i rozpędzała. Jest kilkunastu rannych. Następnie bandy te poszły przed konsulat, zdarły orła białego i zatopiły go w Odrze.
Zagotowało się w sali; podniosły się zewsząd okrzyki oburzenia i protestu.
— Przyglądał się tej scenie przed konsulatem pułkownik Percival i mógł się naocznie przekonać, jak zachowują się jego protegowani pobratymcy — dodał Niegolewski z Wydziału rolniczego i na to zerwało się kilka klątw pod adresem angielskich członków Komisji Międzysojuszniczej, A Józef Rymer ozwał się:
— Wszystko było uplanowane. Przedtem Zycherka zamknęła most na Odrze i lud z lewego brzegu nie mógł dostać się do miasta.
— Potem zgraja ta wpadła do „Gazety Opolskiej“ i żądała wydania red. Koraszewskiego! — mówił sekretarz Dąbrowski.
— Na pohybel Zycherce! — huknął Gawrych.
— Nie będzie plebiscytu, póki z nią się nie rozprawimy! — głosił Kuna.