Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.
XVII.

„Mein liebster Victor! — pisała panna Emma do swego prawie narzeczonego. — W niedzielę, z okazji urodzin ojca, będzie u nas grono osób z najlepszego towarzystwa. Zapewne także hrabia Hatzfeld. Bardzo mi na tem zależy, abyś wyrobił sobie stosunki w tych kołach. A czyż mam mówić Ci, jak bardzo pragnę Cię znów zobaczyć, ty rozwichrzony rycerzu? Chciałabym bardzo, byś spędził z nami wesoło ten wieczór w Gross Waldau. Ojciec prosi Cię do siebie niniejszem za mojem pośrednictwem.
„Lecz czy można oczekiwać od Ciebie szczypty rozsądku? Mein Liebster, boję się, czy potrafisz schować w zanadrze swą niewczesną polskość i dostroić się do niemieckiego salonu. Nie będzie w nim ani plebiscytu, ani polityki, ani tym podobnych innych okropności, zatruwających życie. Nie powinno przeto przyjść Ci to tak trudno, zwłaszcza,jeśli trochę pragniesz zobaczyć mnie w ładnej (podobno nawet świetnej) tualecie. Całkiem dernier cri!
„Kochany, pamiętaj, że przebaczyłam Ci z miłości to szaleństwo, przez jakie naraziłeś mnie na taką nieprzyjemność w Pszczynie. Winieneś mi to nagrodzić: wystąpić w roli nie Polaka, lecz li tylko eleganckiego kawalera z pod mojego znaku i olśnić (nie zanadto) dwie ładne damy, które tu poznasz, a które pragną Ciebie poznać.